OSKAR – BRAMKARZ I CZŁOWIEK „ORKIESTRA”

OSKAR – BRAMKARZ I CZŁOWIEK „ORKIESTRA”

17 grudnia 2024 0 przez Kamil Drzeniek

Oskar Wróbel to człowiek od wielu lat obecny w Naszym Klubie, który od kilku sezonów walczy o miejsce w składzie z pozostałymi bramkarzami LGKS-u. W bieżącym sezonie nieco się jednak zmieniło, o czym dowiecie się z poniższej rozmowy!

Oskar, tak jak już we wstępie wspomniałem – Twoja rola w Naszym Klubie nieco się zmieniła o czym pewnie część kibiców nie wie. Czym dzisiaj zajmujesz się w Klubie? 

– Dzień dobry wszystkim. Tak, od tego sezonu moja rola uległa dość mocnej zmianie. Aktualnie oprócz obowiązków związanych z bycia zawodnikiem jak i trenerem w drużynie żaków, jestem też odpowiedzialny za sprawy związane z organizacją dnia meczowego jeżeli oczywiście gramy u siebie. Jeśli zaś mamy wyjazd, najprościej mówiąc dbam o to, żebyśmy wszystko na ten wyjazd zabrali i przywieźli z powrotem.

I jak odnajdujesz się w takiej nowej roli? Trudne wyzwanie czy wychodzisz z założenia, że wszystkiego można się nauczyć?

– Na pewno jest to dla mnie coś nowego. Bardzo pomaga fakt, że jestem w Podlesiu już trochę ponad 7 lat i przez ten czas poznałem jak ten klub wygląda pod względem organizacyjnym. Nie zmienia to faktu, że w tym sezonie chyba pierwszy raz w historii mieliśmy na meczach domowych tak bogatą otoczkę okołomeczową i też pierwszy raz ja miałem styczność z taką organizacją całkowicie od podstaw. Z pewnością było to spore wyzwanie i taki dzień meczowy wymaga wiele sił i pracy, ale muszę też powiedzieć, że jest kilka osób, które robią to razem ze mną zaczynając od Maćka Szulce, który działa także w dniu meczowym, Tomasz Hedzielski który załatwia w terenie rzeczy związane z szatnią, oraz Trener Marcin Krzyżowski, który zawsze oferuje swoją pomoc w technicznych aspektach.

Opowiedz trochę o dniu meczowym – jak to wygląda, o której musisz być na stadionie, ile po końcowym gwizdku jesteś jeszcze na obiekcie. Nie wszyscy sobie zdają pewnie sprawę, że to naprawdę duża ilość czasu przez ciebie poświęcona.

– No tak, w dniu meczowym jestem w klubie około 5 godzin przed rozpoczęciem spotkania. Najpierw zajmuje się przygotowaniem szatni, rozkładam stroje meczowe, tak, żeby każdy zawodnik miał już przygotowany swój na wieszaku, przekąski, napoje i parę innych rzeczy. Następnie trzeba przygotować szatnie sędziów, żeby ich fajnie na naszym stadionie ugościć. Kiedy to już za mną, to szybko ogarniam sale gdzie zawsze mamy odprawę przedmeczową oraz pomieszczenie do konferencji trenerów po spotkaniu. Następnie zajmuje się już typowo stoiskami, które kibice mogą zobaczyć na stadionie podczas meczu. To też zabiera trochę czasu, a jeśli jest potrzeba to jestem też w kontakcie z naszymi firmami, które się podczas meczu wystawiają. Do tego, bardzo często przed spotkaniem pojawi się jakiś drobny problem, który trzeba sprawnie rozwiązać. Dlatego godziny przed meczem są bardzo napięte i zazwyczaj mijają bardzo szybko. Po meczu jest już luźniej, trochę czasu też spędzam z drużyną więc ogarnięcie wszystkiego po spotkaniu zajmuje mniej więcej dwie godziny. Tak jak wspomniałeś, to duża ilość czasu, ale też z pomocą kilku osób, zawsze udaje nam się ten dzień meczowy sprawnie dopiąć.

Nie tęsknisz trochę za taką bramkarską rywalizacją i zapachem ligowego spotkania? Z drużyną na co dzień trenujesz, ale w tym sezonie ani razu nie znalazłeś się w meczowej dwudziestce.

– Cóż, czasem pewnie trochę za tym tęsknię, ale lubię to co aktualnie w klubie robię i cieszę się, że mogę ro robić. Z drużyną trenuję, zaliczam maksymalną ilość treningów, dalej łapie cenne doświadczenie trenując z lepszymi i robię wszystko, by być w jak najlepszej dyspozycji, aby w tej dwudziestce meczowej mieć możliwość pojawienia się. Od tego sezonu pojawiła się też możliwość złapania rytmu moczowego w rezerwach, co dla mnie jako bramkarza jest bardzo istotne.

Pamiętasz swój debiut w barwach Podlesianki? Z kim miało to miejsce i jakie uczucia ci wtedy towarzyszyły?

– Pewnie, że pamiętam, choć było to dawno temu. Graliśmy z Orłem Mokre na wyjeździe, wygraliśmy 8-0, w tym meczu, oprócz fajnej bramki Bartka Witasa z dystansu, to Ganci (Seweryn Gancarczyk) jeszcze ustrzelił hat-tricka. Na pewno po meczu byłem mega zadowolony, była to też dla mnie pewnego rodzaju nagroda za ciężką pracę, którą wykonałem wtedy na treningach. Pamiętam też, że bardziej niż meczem, stresowałem się pomeczowym wywiadem.

Oskar Wróbel po debiucie w barwach Podlesianki Katowice. / FOTO: Agata Drzeniek

Wówczas o miejsce w bramce rywalizowałeś z Pawłem Świętkiem i Arturem Tomankiem. Przez te wszystkie lata trochę tych bramkarzy w Podlesiu już poznałeś i z wieloma rywalizowałeś. Z kim dogadywałeś się najlepiej poza boiskiem, a już tak stricte piłkarsko, od kogo nauczyłeś się najwięcej?

– Dokładnie, z wieloma bramkarzami w Podlesiu się minąłem. Szczerze powiedziawszy z każdym miałem dobry kontakt i każdego mile wspominam. Poza boiskiem zdecydowanie najlepiej dogaduje się z obecną ekipą, szczególnie z Marcelem Owsińskim, z którym mamy wspólne zajawki. Co do aspektów piłkarskich, nie wiem czy jest ktoś od kogo się stricte najwięcej nauczyłem, zdecydowanie z Tomanem trenuje najdłużej więc mogę powiedzieć, że pewnie od niego najwięcej rzeczy wyciągnąłem, ale z pewnością reszta bramkarzy też coś wniosła do mojego obecnego stylu bronienia.

Podsumowując ten twój dotychczasowy okres w Podlesiance, jakie masz najmilsze wspomnienie związane z naszym klubem, a o czym chciałbyś zapomni?

– Nie ma rzeczy o której chciałbym zapomnieć, wiadomo czasem przydarzy się błąd, który nie do końca chce się pamiętać, ale każda pomyłka uczy i kształtuje. Co do najmilszych wspomnień, jest ich sporo, na pewno upragniony awans do III Ligi i widok całkowicie zapełnionego stadionu na domowym barażu, był czymś co na długi czas zapadło mi w pamięć.

Kończąc naszą rozmowę, czego życzyć Ci na nadchodzący okres świąteczno-noworoczny?

– Ten sezon był pod wieloma względami ciężki i wymagający więc myślę, że całej drużynie przyda się trochę odpoczynku. Ja ze swojej strony chciałbym również złożyć życzenia każdemu czytelnikowi i sympatykowi Naszego klubu. Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w ciepłej i rodzinnej atmosferze oraz by nadchodzący rok 2025 był lepszy od poprzedniego! Dzięki Wielkie za rozmowę, każdemu czytelnikowi za odczyt, do zobaczenia na wiosnę!